Pod jednym z moich artykułów pojawił się komentarz Czytelniczki zaczynający się właśnie od słów „Ja jestem taką matką.. ” Szkoda, by zginął gdzieś pod stertą komentarzy, bo pokazuje, że mimo rozstania jest możliwa naprawdę niezła współpraca dla dobra dziecka. Dlatego wklejam go w całości.
Jasne, żeby mieć pełen obraz, powinniśmy wysłuchać też tatę. Ale nawet, jeśli nie wszystko jest tak idealnie, przeczytaj to i przemyśl.
A oto wypowiedź Czytelniczki:
„Podpowiadam synowi kiedy tata ma urodziny i żeby zrobił laurkę i zadzwonił. Kiedy syn w nocy mówi tęsknię za tatą.. wysyłam ex smsa, że jak znajdzie czas aby wpadł do małego po pracy i spędził z nim dodatkowo – pozaumowny dzień (kontakty ustalamy sami – dopasowała je do pracy EX). Kiedy mały jechał na kolonię i EX nie był w stanie się z niż pożegnać bo pracuje na budowie, podwiozłam syna na budowę aby mogli posiedzieć chwilkę i się przytulić. Wigilie robimy o 16:00 aby syn mógł na 18:00 iść do drugiej rodziny – do taty. Ustaliłam wysokość alimentów na poziomie 500 zł chociaż on zarabia więcej i stać go na więcej.. tylko po to aby miał kasę na urlop z małym, aby sam mógł mu kupić deskę elektryczna do jeżdżenia, jakieś ubrania, jakie EX się podobają – dresy.. ach te dresy. Kiedy chciał mu kupić rower – dołożyłam się do połowy. A kiedy zaczął rozmowę o notebooku – powiedziałam, że są odłożone pieniądze na koncie z 500+ i cała kwota na notebooka jest i nie trzeba się składać, że kupimy z tego. Pracuję prawie na 3 etaty.. Nie płaczę.. staram się być pomocna.. Kiedy wymyślam wydatki ponad normę, sama je finansuję. EX nie musi się zgadzać z każdym moim wymysłem. Uważam, że tak powinno wyglądać życie z byłymi partnerami. Myśleć najpierw o dziecku, ale bez niszczenia samych siebie.
Im wyższe stawiamy facetom wymagania finansowe, tym więcej oni pracują, tym mniej mają czasu dla naszych dzieci. Ja wolę kiedy mój syn się cieszy, że był z tatą w kinie, niż kiedy za tą kasę kupiłabym mu lepsze buty. Tego czasu nie da się później odkupić.”
Bardzo mądra mama i uczciwa kobieta. Brawo
Z przyjemnością przeczytałam ten komentarz. W pracy spotykam się najczęściej z odmiennymi sytuacjami, ale tym bardziej doceniam postawę czytelniczki. To niezmiernie trudne. Trzymam mocno kciuki za dalszą współpracę i życzę rozstającym się rodzicom podobnych relacji. Rodzicem się jest całe życie.
u nas zupełnie odwrotnie. Z partnerem mamy 3 letniego synka, natomiast sam partner ma jeszcze 2 synów 7 i 8 lat i jest po rozwodzie z ich matką. Chłopców od początku traktowałam bardzo dobrze, mimo to wiecznie muszę słuchać uwag od ich matki pod swoim adresem (nie nie mówi ich do mnie ani do mojego partnera, tylko do dzieci). Do taty nie pozwala mówić „tatuś”, może być tylko tata, kazała dzieciom złożyć życzenia na dzień ojca jej partnerowi. Ciągle pisze żeby dołożyć na coś pieniądze na dzieci bo po 3 miesiącach od zakupu ich hulajnogi im się znudziły i chcą nowy model jak partner się nie dorzuci to dostaje karę na cały tydzień na wszelkie kontakty z dziećmi i te fizyczne i telefoniczne. Plany na weekendy ma na 3 tyg naprzód, tylko po to żeby nam zrobić na złość, potem okazuje się że dzieci siedziały cały dzień w domu albo po raz miliardowy pojechały do dziadków na działkę a jak już chłopcy są u nas na weekend to skraca im czas z ojcem z 3 dni na 1,5 dnia „bo to, bo tamto”, ciągle do nich dzwoni jak u nas siedzą, ostatnio im wysłała zdjęcie kolorowego picia które im kupiła i zaczęła opisywać w jaki sposób dokonała zakupu, zrobi wszystko żeby dzieci będąc u ojca nie spędzały z nim czasu i żeby wydoić z partnera jak najwięcej pieniędzy i mam wrażenie że chciałaby żeby chłopcy nienawidzili ojca, jest tak zazdrosna o to że go kochają mimo jej ciągłych prób obrzydzenia ojca. Partner żeby na wszystko zarobić w każdą sobotę bierze dodatkowe godziny w pracy a w zamian za to słyszy że byłej żonie w niczym nie pomaga i że jest papierowym ojcem i nie ma do niczego prawa. Każda próba wzięcia dzieci, gdy jego mama przyjeżdża nas odwiedzić, jest przez byłą żonę komentowana jako „chwalenie się” i dzieci nie daje.
Dodam tylko od siebie, że partner bardzo kocha wszystkich trzech synów i bardzo się stara żeby Ci starsi nie czuli się odrzuceni, przez to że mamy razem syna i z nim mieszka, ale już oboje nie mamy siły na tą farsę którą ich matka odstawia.
a Panią z głównego komentarza bardzo szanuję i powiem szczerze, ze dla takiej byłej żony bym zrobiła wiele, pomagałabym jak tylko bym umiała, bo tak jak Pani pisze, tu chodzi o dzieci o to żeby wyrastały ze zdrową psychiką a nie o jakiś konkurs, który z rodziców jest lepszy, bo więcej dziecku kupuje albo więcej czasu z nim spędza.