„Wilgotnawo tam było, ciemnawo, listopadowo. Pachniało węglowym dymem. W każdej bramie urzędował adwokat. Miasto pieniaczy sądowych, można by pomyśleć. Ale potem się dopatrzyłem, że zaraz obok dwie prokuratury oraz urząd skarbowy, więc po prostu obrona konieczna.”
(A. Stasiuk, „Wschód”)
Urzekło mnie to zdjęcie. Jakie to miasto?
Lublin. Bo cytat jest o Lublinie. Zdjęcie faktycznie piękne – nie moje, z pixabay.com (CC0 Public Domain), chyba najlepsza wyszukiwarka, jaką znam, a przede wszystkim każe zdjęcie jest opisane jeśli chodzi o prawa autorskie 🙂
W okolicach Bramy Grodzkiej (zdjęcie) natłoku kancelarii nie ma (może jedna) ale zapach dymu w listopadowe dni – i owszem, natomiast są w Lublinie ulice odpowiadające opisowi pod względem ilości kancelarii 🙂 natomiast coraz trudniej tam o zapach dymu węglowego 🙂 Ehh …cywilizacja. Niemniej zachęcam do osobistego zobaczenia lubelskiej starówki bo jest wyjątkowa :).
Lublina osobiście niestety nie znam – choć mój ojciec skończył tam prawo, a znaczna część mojej rodziny pochodzi z Chełma… (jak to w Gdańsku… prawie nikt nie jest STĄD). Więc ciągnie mnie w te rejony i pewnie prędzej czy później je odwiedzę 🙂