Mówi się, że gdy nie ma ślubu, to jest prościej, bo jakby co, nie będzie potrzebny rozwód.
To zdanie jest prawdziwe tylko w tej części, w której mowa o tym, że nie będzie potrzebny rozwód. Ale prościej wcale nie jest i to w wielu kwestiach.
Nie jest prościej pomóc wspólnym dzieciom przejść przez rozstanie..
Nie jest prościej podzielić zgromadzony majątek…
Ile związków nieformalnych, tyle przyczyn.. Nie możesz zawrzeć małżeństwa? Nie chcesz? Jakoś tak wyszło?
Niezależnie od przyczyny, rozstanie jest nie tylko bolesne, ale stwarza też konkretne problemy prawne, które trzeba rozwiązać.
Na blogu będę pisała właśnie o tym, jak mądrze to zrobić.
Serdecznie zapraszam do lektury!
Oj, dokładnie tak. Wcale nie jest prościej, a póki nie wejdzie w życie planowana zmiana procedury cywilnej, jest nawet czasem trudniej. Niezależnie od tego, czy związek jest, czy nie jest sformalizowany problemy w rodzinie są podobne. Pani Mecenas! Powodzenia w blogowaniu!
Dziękuję 🙂
Zmiana rzeczywiście trochę naprawia, chociaż dopóki nie będzie można łączyć wszystkich spraw rodzinnych przed sądami rejonowymi, nie zniknie najbardziej uciążliwa przeszkoda.. i tu sytuacja rodziców po rozwodzie i rodziców którzy nie byli nigdy małżeństwem jest tak samo skomplikowana pod względem procedury..
Jawi się pewna nadzieja, że nowelizacja k.p.c. wreszcie pozwoli połaczyć sprawy rodzinne w jedno postępowanie. Oby!
No oby! Bo tłumaczenie Klientom, dlaczego 3 sprawy dotyczące tej samej rodziny, tego samego dziecka muszą się toczyć oddzielnie nieraz mnie przerasta.
Ciekawa jestem, jaka jest praktyka sądów rodzinnych w Krakowie, jeśli rodzice uzgodnią wszystko kompleksowo w mediacji? W Gdańsku niestety jest tak, że żeby sąd zatwierdził taką ugodę, trzeba ją złożyć do zatwierdzenia tyle razy, ile trybów. Ze stosownym wnioskiem każdą. Czyli: raz drukujemy i wniosek o zatwierdzenie alimentów, drugi raz drukujemy i wniosek o zatwierdzenie kontaktów, trzeci raz – zatwierdzenie sposobu wykonywania władzy rodzicielskiej… Oczywiście budzi to zrozumiałe opory rodziców, którzy właśnie wykonali fantastyczną robotę uzgadniając to wszystko. Tym bardziej, że kwestie te są ze sobą powiązane i jedna zależy od drugiej… Myślę, że opiszę kiedyś na blogu swoją walkę o zatwierdzenie jednej takiej ugody – prawie pół roku chodzenia do Pani Przewodniczącej Wydziału, sekretariatu i niezliczonych telefonów!!!
No ale pracujemy „u podstaw”, żeby to zmieniać. Właśnie idę na Salon Mediatora – to są cykliczne spotkania sędziów, mediatorów, notariuszy, prokuratorów, pełnomocników – słowem wszystkich, którzy mają do czynienia z mediacją. Spotykamy się co 2 miesiące w Sądzie Okręgowym w Gdańsku po to, by wysłuchać nawzajem swoich racji i wypracowywać dobre praktyki.
Witam serdecznie w gronie blogujących prawników! 🙂
Trzymam kciuki i życzę samych ciekawych wpisów oraz wiernych czytelników!
Pozdrawiam, A.K.
Serdecznie dziękuję 🙂