Chodzi oczywiście o lemowską Maszynę z Konsultacji Trurla, nawiasem mówiąc jedno z moich ulubionych opowiadań Lema, linkuję, bo a nuż jakimś cudem nie znasz, a warto (czasem tak jest, że dobre rzeczy tak jakoś nas omijają).
Przykład 1
Badanie w RODK w Gdańsku wyznaczone na konkretny dzień, w przeddzień telefon od Klienta „miałem wypadek, leżę połamany, nie mogę się ruszyć. W Rzeszowie.” Szybka akcja. Przesyłanie mailem skanów zaświadczeń lekarskich, mail do RODK (bo telefony o tej porze już nikt nie odbiera). Na drugi dzień (dzień badania), godz. 7.30, dzwonię, o dziwo pani odbiera.
- Dzień dobry, adwokat Anna Koziołkiewicz-Kozak, pełnomocnik pana XY, na dzisiaj jest wyznaczony na godzinę 9 termin badania, przesłałam wczoraj maila z prośbą o zmianę terminu badania.
- Tak, odebraliśmy, ale my i tak przeprowadzimy badanie bez niego.
- Ale to jest niemożliwe, teza dowodowa wyraźnie wskazuje, że musi brać udział w badaniu, bez niego nie ma to sensu. A stawić się nie może, bo leży połamany. W Rzeszowie.
(wyczuwam lekkie zawahanie po drugiej stronie – jest nadzieja!)
- To ja sprawdzę w aktach… o tu jest napisane „w razie niestawiennictwa jednej ze stron, przeprowadzić badanie z udziałem jednej strony”
- Proszę Pani, ale niestawiennictwo to jest, jak się nie stawił bo nie chciał, a mój Klient się nie stawił, bo nie może. Bo leży połamany. W Rzeszowie.
- No ale my musimy zrobić badanie, bo tu jest napisane…
(i tak kręcimy się w kółko przez kilkanaście następnych zdań, w końcu Pani, żeby się mnie pozbyć oznajmia)
- To proszę zadzwonić za pół godziny i poprosić panią psycholog AB.
Za pół godziny:
- Dzień dobry, adwokat … itd. Czy mogę prosić panią psycholog AB?
- My nie wiemy, zapytamy się Pani Sędzi.
- Dobrze, o której mam zadzwonić?
- No nie wiem..
- To zadzwonię za pół godziny.
Pół godziny później..
- Dzień dobry, adwokat … itd.
- My jeszcze nie wiemy, bo Pani Sędzia jest na wokandzie.
(Cóż, przynajmniej nie zaczęli, tymczasem muszę już wchodzić na rozprawę)
Dwie godziny później, przerwa w rozprawie, dzwonię
- Dzień dobry, adwokat … itd.
- Tak, tak.. Wyznaczyliśmy nowy termin.
- Uprzejmie dziękuję za informację, do widzenia..
Uff… po 4,5 godzinach udało się załatwić sprawę, która na zdrowy rozum wydawałaby się oczywista…
Przykład 2
Stwierdzenie nabycia spadku, Klientka jest spadkobierczynią nie z rodziny, czyli na zgłoszenie nabycia spadku ma tylko 1 miesiąc a nie pół roku. Do zgłoszenia potrzebuje dokument z sądu – postanowienie z pieczątką, że jest prawomocne. Termin powoli upływa, więc dzwonię dopytać się. W końcu, kiedy już naprawdę nie można czekać, jadę. Omijam Biuro Obsługi Interesanta, niezgodnie z procedurą udając się prosto do sekretariatu.
Rozmowa w sekretariacie.
- Dzień dobry, adwokat Anna Koziołkiewicz-Kozak, pełnomocnik pani… itd.
- Proszę iść do Biura Obsługi Interesanta.
- BOI mi tego od ręki nie załatwi, a sprawa jest pilna, za 2 dni upływa mojej Klientce termin do zgłoszenia nabycia spadku w urzędzie skarbowym.
- Ale postanowienie jeszcze nie jest gotowe.
- No właśnie dlatego, że nie jest gotowe, przychodzę z prośbą do Pań, żeby mi je przygotować, ponieważ za 2 dni … itd.
- Ale my nie możemy tego przygotować ot tak od ręki.
- Dlaczego? Przecież tu chodzi o pieczątkę i podpis na kopii postanowienia.
- Ale koleżanka która ma to zrobić jest na sali.
- To może któraś z Pań mogłaby ją zastąpić i mi przygotować? Wiem, że Panie mają dużo swojej pracy, ale sprawa jest pilna, ponieważ za 2 dni… itd.
- Nie ma takiej możliwości.
- A czy mogłabym rozmawiać z Panią Kierownik Sekretariatu.
(Pani znika, po jakimś czasie pojawia się kierowniczka sekretariatu)
- Dzień dobry, adwokat Anna Koziołkiewicz-Kozak, pełnomocnik pani… itd.
- Ale ja nie mogę polecić komuś innemu, żeby to zrobił.
- Rozumiem, że taka jest procedura, niemniej sprawa jest pilna i muszę w dniu dzisiejszym uzyskać to postanowienie.
(kręcimy się w kółko przez następnych parę zdań, po czym używam sprawdzonego już nieraz chwytu)
- Proszę Pani, przez ten czas, kiedy Panie mi tłumaczycie, że nie możecie mi tego przygotować, już dawno byłoby to gotowe.
(wyczuwam lekkie zawahanie i poirytowanie na zasadzie – chyba nie uda się jej spławić)
- No dobrze. Ale to potrwa.
- W porządku, rozumiem, zaczekam.
Po jakichś 15 minutach od tego momentu wyszłam z sądu z postanowieniem.
Takich rozmów przeprowadzam wiele, a Maszyna na wielkie B ma się dobrze. Piszę to po to, żebyś drogi Czytelniku zobaczył, że na tym też polega praca adwokata… chociaż muszę się przyznać, że w pewnej sprawie nie dałam rady i wysłałam mego Klienta osobiście, z uroczym małym synkiem na ręku – dopiero tak uzbrojony Maszynę pokonał.
Przy okazji serdecznie pozdrawiam wszystkie miłe i pomocne panie z sekretariatów, biur obsługi interesanta, czytelni itp. Takich jest naprawdę większość. Choćby dzisiaj – zadzwoniła do mnie pani z sekretariatu po to, by mnie poinformować, że jedna ze stron, które przysłano do mnie do mediacji przysłała pismo, że mediacji nie chce. Tym telefonem zaoszczędziła mi pracy, bo nie muszę już dzwonić do stron i wysyłać pisma do sądu.
Co by klient powiedział gdyby to wszystko zobaczył w rozliczeniu godzinowym … 🙂
🙂
Wpis przypomniał mi gdy w jednej ze spraw, otrzymałem zawiadomienie z sądu rejonowego w pewnym mieście, iż sporządzony i zatwierdzony został plan podziału sumy uzyskanej z egzekucji z nieruchomości dość sporej kwoty i można go przeglądać w tymże sądzie. Oczywiście zarzuty w obec planu mogę złożyć w terminie 14 dni od dnia zawiadomienia mnie. Po kilku dniach od zawiadomienia będąc przy okazji w sądzie chciałem sobie zamówić akta i przejrzeć plan, niestety akta nie są dostępne, wiedząc że będe ponownie w sądzie za kilka dni nie drążyłem czemu. Tak się złożyło że czas znalazłem 13 dnia, akta znów niedostępne, czemu? Biuro obsługi nie potrafi wyjaśnić ale jak się zgłoszę jutro to na pewno będą… Tłumaczę że jutro mija termin, i jeśli coś jest nie tak to ja muszę plan zaskarżyć itd. więc sprawa pilna, nic nie pomaga, akta niedostępne nie mogę też uzyskać informacji czemu. Stawiam się 14 dnia rano, akta niedostępne, Pani stwierdza że nie potrafi mi pomóc. Hmmm, myślę sobie że czas iść na wyższe piętro i żądam wyjaśnienia sprawy w Administracji sądu, jeden telefon wyżej postawionego urzędnika sądowego i „proszę zejść do czytelni akta będą za 15 min”. Tak też się stało, a jak się okazało plan wymagał złożenia zarzutów…
tak, zamawianie akt to oddzielna historia…