Historia choć całkiem zmyślona, to całkiem prawdziwa, bo sklejona z innych, podobnych – posłuchaj…
Pan poznał panią. Pani sama wychowywała 2-letnią córeczkę. Sympatia, zakochanie, miłość, ślub… Córeczka prawdziwego taty nie znała. Polubiła, a potem pokochała męża mamy, jak tatę. A tata pokochał córeczkę. Spacery, wygłupy nad wodą, własna piosenka, ulubione książeczki…
Lata mijały, córeczka rosła. A kiedy była już szczerbatą sześciolatką… mama i tata zaczęli się kłócić. Rozstanie, wyprowadzka taty, rozwód… nie masz prawa spotykać się z MOJĄ córeczką, nie jesteś przecież jej tatą!
Córeczka tęskni, tata tęskni…
W końcu tacie ktoś mówi – to niemożliwe, że nic się nie da zrobić! I ma rację.
Składamy wniosek o uregulowanie kontaktów. Umożliwia to przepis art. 1136 Kodeksu Rodzinnego i Opiekuńczego. Zgodnie z nim, można odpowiednio stosować przepisy o kontaktach rodziców z dziećmi także do „kontaktów innych osób, jeżeli sprawowały one przez dłuższy czas pieczę nad dzieckiem”. 4 lata to jest dłuższy czas. Zwłaszcza dla dziewczynki, dla której to jest 2/3 jej całego życia.
Są na szczęście osoby, które wiedzą, że tata opiekował się córeczką, spędzał z nią czas, przyprowadzał do przedszkola. Opowiadają o tym w sądzie.
Sąd wydaje postanowienie, ustala dni i godziny. Tata i córeczka mogą się spotykać. Happy end? Pewnie że nie, ale i tak lepsze to niż nic, prawda?
Historia jak najbardziej prawdziwa. Ja spotkałem się nawet z sytuacją, że pełnoletnie dziecko było bardziej związane emocjonalnie z „przyszywanym” rodzicem, niż z biologicznym.