Skontaktuj się!

Zgodnie z zapowiedzią w artykule Związek partnerski a majątek dzisiaj opowiem Ci o sytuacji, gdy nie będąc małżeństwem kupiliście razem mieszkanie (dom, działkę..) w ten sposób, że jesteście jego współwłaścicielami. W akcie notarialnym jest napisane, że każde z Was nabyło udział. W księdze wieczystej (można ją obejrzeć tu) – jest to opisane w ten sposób, że przy Twoim nazwisku jest podany stosowny ułamek.

(Nawiasem mówiąc, jeśli czytasz ten wpis jeszcze w fazie podejmowania decyzji o wspólnym zakupie nieruchomości, to zdecydowanie zróbcie to właśnie w ten sposób – żebyście oboje / obaj / obie byli współwłaścicielami. Jeśli wkładacie po tyle samo pieniędzy, stańcie się współwłaścicielami w 1/2 części każdy. Jeśli nie, dobrze by ułamki to odzwierciedlały.)

Jeśli chcecie przestać być współwłaścicielami, zasadniczo są dwa tryby i trzy możliwości.

Tryby to:

  1. ugoda (Jeśli nie jesteście w stanie porozumieć się sami, warto nie od razu się poddać, lecz jeszcze podjąć próbę wypracowania porozumienia z pomocą pełnomocników. Warto też rozważyć mediację. Uwaga – w przypadku nieruchomości, sama ugoda, nawet zawarta przed mediatorem, nie wystarczy, trzeba jeszcze pójść do notariusza lub do sądu, ale w tym wypadku sąd to tylko formalność)
  2. sąd (Jeśli nie uda się porozumieć, trudno, nie ma co się bać, sąd też jest dla ludzi. Tylko trzeba uzbroić się w cierpliwość i pogodzić się z tym, że będzie to więcej kosztowało.)

Możliwości są natomiast takie, że:

  1. dzielicie nieruchomość fizycznie na równe części. W przypadku mieszkania raczej nie da się tego sensownie zrobić, ale w przypadku niezabudowanej działki – jak najbardziej. Plusem jest to, że nikt nie musi nikogo spłacać, tylko każdy bierze swoją część.
  2. jedno z Was przejmuje całość na własność i spłaca drugiemu połowę wartości. Plusem jest to, że nie musicie sprzedawać nieruchomości (co np. obecnie w przypadku mieszkania z kredytem we frankach jest niezbyt korzystne). Minusem to, że jedno z Was musi mieć albo pieniądze na spłatę, albo zdolność kredytową.
  3. sprzedajecie nieruchomość i dzielicie się pieniędzmi. Tu też każdy bierze swoją część, ale uwaga – tak wyjść ze współwłasności opłaca się tylko ugodowo. Jeśli nie jesteście w stanie sprzedać nieruchomości sami, lepiej nie wybierajcie tego trybu, gdyż sąd sprzedaje w trybie egzekucji komorniczej, to znaczy nawet za 1/2 wartości. Nietrudno dostrzec, że marny to interes.

W sądzie poza te trzy punkty nie wyjdziecie (a poza dwa pierwsze nie radzę). Zawierając ugodę, macie więcej opcji – stosunkowo często zdarza się np. przeniesienie własności na wspólne dziecko.

Współwłasność jest zatem najlepszą opcją w przypadku rozstania w związku partnerskim. Nie jest jednak tak, że nie ma żadnej różnicy między zniesieniem współwłasności, a podziałem majątku wspólnego po rozwodzie. Podstawową różnicą jest to, że:

jeśli jesteście małżeństwem:

  • Wszystkie inwestycje są wspólne, bez względu na to, kto zarobił pieniądze i kto płacił (oczywiście, chyba że wykażesz jedną z sytuacji, gdy tak nie jest, np. że pieniądze były podarowane przez babcię, lub pochodziły ze spadku po ojcu),
  • Wszystkie korzyści są wspólne, jeśli np. wynajmujecie pokój studentowi, to bez względu na to, kto zawarł umowę, czynsz najmu jest Wasz (oczywiście, chyba że chodzi o jedną sytuacji gdy tak nie jest, np. wynajmujesz swoje mieszkanie sprzed ślubu)

jeśli jesteście w związku partnerskim:

  • Wszystko co kupujesz, za co płacisz jest Twoim nakładem, który w sprawie o zniesienie współwłasności możesz rozliczyć. Jeśli zapłacisz np. za położenie kafli w kuchni 1000 zł, to pieniądze które zapłaciłeś kafelkarzowi, stanowią Twój nakład i możesz np. odjąć ½ tej kwoty od należnej drugiemu współwłaścicielowi spłaty.
  • Wszystko, co zyskałeś, jest Twoim pożytkiem, który w sprawie o zniesienie współwłasności będziesz musiał rozliczyć. Jeśli wynająłeś pokój studentowi i dostajesz za to 300 zł miesięcznie, to pieniądze te stanowią Twój pożytek i 2/3 za cały okres najmu będziesz musiał oddać drugiemu współwłaścicielowi.

Ale żeby powołać się na nakłady i pożytki, musisz mieć na to dowody. Jeśli nie masz natury księgowego, pewnie nie gromadzisz faktur, rachunków, papierków. Prowadząc wspólne gospodarstwo, nie rozliczacie skrupulatnie, kto za co zapłacił. I najczęściej dowodów nie ma. Więc choć współwłasność jest najbezpieczniejsza, jednak jest trochę trudniej niż byłym małżonkom.

W następnym wpisie skomplikuję sytuację, dokładając do niej wspólny kredyt.

Jeżeli chcesz skorzystać z pomocy prawnej, zapraszam Cię do kontaktu:

tel.: +48 602 749 861e-mail: annakoziolkiewicz@wp.pl

Dzisiaj niemerytorycznie, ale w ważnej sprawie.

Choć mi się wydaje, że to niewiarygodne, bo od dwóch dni wszystkie internety i gazety o tym trąbią (a ponieważ Tomek Śliwiński jest moim kolegą z klasy z liceum – huczy o tym cały „mój” facebook) – może nie słyszałeś jeszcze o bohaterze filmu – dzielnym Leo i jego fantastycznych rodzicach?

Jeśli nie słyszałeś, to najwyższa pora. Koniecznie wejdź na Leoblog ! Jeśli jesteś facebookowcem, polub Akcję Pomocy dla Leosia !

A przede wszystkim – jeśli jeszcze się wahasz na co przeznaczyć swój 1%tu znajdziesz całą ścieżkę.

Leo cierpi na rzadka chorobę, zwaną potocznie klątwą Ondyny (stąd tytuł filmu) – gdy zasypia, przestaje oddychać. Musi być podłączony przez rurkę tracheotomijną do respiratora. Twój 1 % może pomóc mu pozbyć się całej tej aparatury.

Jeżeli chcesz skorzystać z pomocy prawnej, zapraszam Cię do kontaktu:

tel.: +48 602 749 861e-mail: annakoziolkiewicz@wp.pl

Związek partnerski a majątek

Anna Koziołkiewicz-Kozak14 stycznia 20152 komentarze

Dzisiaj zacznę o majątku.

Jest to temat obszerny i trudny. Na tyle, że na pewno będzie co najmniej kilkanaście wpisów.

Oczywiście podział majątku po rozwodzie też do łatwych nie należy, ale przynajmniej jest jedna podstawowa reguła – wszystko co kupiliście po ślubie za wspólne pieniądze (czyli np. pieniądze zarobione przez jednego z Was) jest wspólne i co do zasady dzieli się po równo.

W przypadku związku partnerskiego też można się pokusić o sformułowanie jednej podstawowej reguły – w oczach sądu jesteście jak dwie obce osoby, które mają względem siebie określone roszczenia. Sądu nie interesują Wasze relacje osobiste, to że było uczucie, zaufanie.

W każdej konkretnej sytuacji trzeba znaleźć takie roszczenie, które umożliwi rozliczenie zaangażowanych pieniędzy. A żyjąc razem angażowaliście swoje pieniądze na różne sposoby. Kupiliście razem mieszkanie, często na kredyt. Zbudowaliście i urządziliście dom, często na działce, której właścicielem jest tylko jedno z Was lub rodzice jednego z Was. Albo dobudowaliście piętro do domu rodziców jednego z Was.

Jeżeli jedno z Was pozostaje nadal w małżeństwie z kimś innym, sprawa dodatkowo się komplikuje.

W następnym wpisie zacznę od sytuacji najprostszej – czyli wspólnie kupionego mieszkania. Za gotówkę. Bo wspólny kredyt to temat na oddzielny wpis.

Jeżeli chcesz skorzystać z pomocy prawnej, zapraszam Cię do kontaktu:

tel.: +48 602 749 861e-mail: annakoziolkiewicz@wp.pl

Konkubinat – to okropne słowo na „k”..

Anna Koziołkiewicz-Kozak13 stycznia 20158 komentarzy

„Oskarżony AB stanął pod zarzutem tego, że w okresie od września 2014 r. do 12 stycznia 2015 r. w C, działając ze szczególnym okrucieństwem, znęcał się psychicznie i fizycznie nad konkubiną DE poprzez wielokrotne grożenie jej pozbawieniem życia i zdrowia, używanie wobec niej słów wulgarnych i powszechnie uznanych za obelżywe oraz wielokrotne zadawanie jej uderzeń pięścią z dużą siłą po głowie i twarzy…”

Tak nam się właśnie kojarzy wskutek notatek prasowych słowo konkubinat, prawda?

Konkubinat, kohabitacja, związek partnerski, związek nieformalny.. wiesz że żadna ustawa nie posługuje się tymi terminami?

W ustawach spotykamy takie opisowe określenia, jak np.:

  • osoba bliska (art. 908 § 3 Kodeksu Cywilnego, art. 446 § 2 Kodeksu Cywilnego)
  • osoba najbliższa (art. 182 § 1 Kodeksu Postępowania Karnego)
  • osoba, która pozostawała faktycznie we wspólnym pożyciu (art. 691 § 1 Kodeksu Cywilnego)
  • osoba utrzymywana (art. 301 § 1 Kodeksu Cywilnego)

Zazwyczaj terminologia nie przysparza problemów, rodzina, znajomi używają po prostu imienia lub mówią „mąż / żona”. Nie przysparza, dopóki nie znajdziemy się w sądzie, urzędzie czy choćby u kadrowej w pracy..

W podtytule bloga zdecydowałam się zastąpić „konkubinat” określeniem „związek partnerski”.

Słusznie? Czy może jakieś inne określenie byłoby lepsze?

Jeżeli chcesz skorzystać z pomocy prawnej, zapraszam Cię do kontaktu:

tel.: +48 602 749 861e-mail: annakoziolkiewicz@wp.pl

Witaj na moim blogu!

Anna Koziołkiewicz-Kozak12 stycznia 20156 komentarzy

Mówi się, że gdy nie ma ślubu, to jest prościej, bo jakby co, nie będzie potrzebny rozwód.

To zdanie jest prawdziwe tylko w tej części, w której mowa o tym, że nie będzie potrzebny rozwód. Ale prościej wcale nie jest i to w wielu kwestiach.

Nie jest prościej pomóc wspólnym dzieciom przejść przez rozstanie..

Nie jest prościej podzielić zgromadzony majątek

Ile związków nieformalnych, tyle przyczyn.. Nie możesz zawrzeć małżeństwa? Nie chcesz? Jakoś tak wyszło?

Niezależnie od przyczyny, rozstanie jest nie tylko bolesne, ale stwarza też konkretne problemy prawne, które trzeba rozwiązać.

Na blogu będę pisała właśnie o tym, jak mądrze to zrobić.

Serdecznie zapraszam do lektury!

Jeżeli chcesz skorzystać z pomocy prawnej, zapraszam Cię do kontaktu:

tel.: +48 602 749 861e-mail: annakoziolkiewicz@wp.pl