Skontaktuj się!

Podobno, kiedy funkcjonowały jeszcze w sądach formularze pozwów z rubrykami „POWÓD” i POZWANY”, w rubryce „POWÓD” ktoś wpisał „bo nie zapłacił”… pewnie to prawda, bo teraz rubryki nazywają się „STRONA POWODOWA” i „STRONA POZWANA” 🙂

Pozwu o alimenty nie składa się na formularzu, ale strony – czyli powoda i pozwanego wskazać trzeba.

Przypominam, że bohaterami naszego pozwu są:

  • Monika Malinowska, dziewczynka, lat 8
  • jej mama Natalia Nowak, z którą Monika mieszka
  • jej tata Maciej Malinowski

Kto jest kim? W pozwie będzie to wyglądało tak:

Powódka:

małoletnia Monika Malinowska, PESEL 08260123168, działająca przez matkę Natalię Nowak, zam. w Gdańsku przy ul. Nowe Ogrody 28

Pozwany:

Maciej Malinowski, zam. w Zakopanem, ul. Krupówki 2

Wyjaśnienia:

  1. Powodem jest dziecko.
  2. Dziecko które nie skończyło 18 lat nie może działać samo, zatem działa przez swojego przedstawiciela ustawowego – w tym wypadku przez matkę. Znaczy to, że matka podpisuje pozew, uczestniczy w rozprawach, podejmuje wszystkie decyzje (może np. podpisać ugodę), może też ustanowić pełnomocnika (to matka podpisze wówczas pełnomocnictwo)
  3. Konieczne jest podanie nr PESEL powoda (jest to zmiana stosunkowo świeża wywołana głośnym swego czasu medialnie przypadkiem prowadzenia egzekucji komorniczej przeciwko osobie która nosiła to samo imię i nazwisko co dłużnik, lecz nie była dłużnikiem; od tej pory strony postępowania sądowego są identyfikowane za pomocą nr PESEL).
  4. Nie jest wymagane podanie nr PESEL pozwanego, ale w praktyce, jeśli go znasz, to podaj – to przyspieszy nadanie klauzuli wykonalności np. postanowieniu zabezpieczającemu alimenty na czas trwania sprawy (bo w klauzuli musi być PESEL osoby, przeciwko której ma być prowadzona egzekucja!)
  5. Trzeba podać adresy powoda i pozwanego – często słyszę pytanie, czy to musi być adres zameldowania, jeśli mieszkasz gdzie indziej – otóż nie, to musi być adres zamieszkania (tam gdzie faktycznie mieszkasz, a nie tam, gdzie jesteś zameldowany), pod który będzie kierowana korespondencja z sądu. Możesz też podać inny adres do doręczeń (np. adres rodziców), tylko musisz wtedy pilnować korespondencji (jeśli nie odbierzesz listu z sądu wysłanego na podany przez siebie adres, sąd uzna list za doręczony!)
  6. Jeśli nie znasz adresu pozwanego, musisz zwrócić się do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych o udostępnianie danych ze zbioru PESEL

To chyba tyle? Jeśli coś jeszcze na tym etapie wymaga wyjaśnienia – napisz mi. Uzupełnię ten wpis lub jeśli byłoby to obszerniejsze zagadnienie napiszę oddzielny.

W KROKU 3 będzie o wartości przedmiotu sprawy.

dziewczynka z literkami

Jeżeli chcesz skorzystać z pomocy prawnej, zapraszam Cię do kontaktu:

tel.: +48 602 749 861e-mail: annakoziolkiewicz@wp.pl

Wymyśliłam sobie, że w ramach serii wpisów o alimentach powstanie na koniec PORADNIK DO POBRANIA – będzie to wzór pozwu o alimenty z omówieniem.

Wzorów pozwu dostępnych w internecie jest dość dużo, ale rzadko zawierają one wytłumaczenie krok po kroku, po co pisać to czy tamto i w rezultacie skorzystanie z nich bywa dość trudne. Mam nadzieję, że wzór który powstanie, będzie naprawdę pomocny.

Bohaterką powstającego pozwu niech będzie dziewczynka, lat 8. Nazywa się Monika Malinowska, mieszka razem z mamą Natalią Nowak w Gdańsku.

Na razie przyjmijmy, że tata Moniki nazywa się Maciej Malinowski, jest obywatelem polskim i mieszka w Zakopanem. Warianty zagraniczne w różnych konfiguracjach omówię w oddzielnym wpisie.

Dzisiaj krok 1, czyli do jakiego sądu należy wnieść pozew o alimenty (jest oczywiście jeszcze „krok 0”, czyli wpisanie miejscowości i daty, ale tu nie ma raczej żadnych wątpliwości).

W pozwie wygląda to np. tak:

Sąd Rejonowy Gdańsk-Południe w Gdańsku

IV Wydział Rodzinny i Nieletnich

ul. 3 Maja 9A

80-802 Gdańsk

Monika i jej mama mieszkają w Gdańsku, więc taki rezultat (sąd w Gdańsku) byłby dla niej najwygodniejszy. Trzeba zatem przeanalizować, czy będzie to możliwe.

1. W jakiej miejscowości?

Monika mieszka z mamą w Gdańsku. Tata Moniki mieszka w Zakopanem.

Pozew o alimenty można wytoczyć w miejscu zamieszkania dziecka. Czyli w tym wypadku jak najbardziej można w Gdańsku.

2. Który wydział?

Tu nie ma ogólnej reguły, wynikającej z przepisów. Każdy sąd ma swój własny podział na wydziały. W mniejszych miejscowościach alimentami zajmują się wydziały cywilne, a w większych miastach bywa nawet po kilka wydziałów rodzinnych. To który konkretnie jest właściwym dla Ciebie zależy od różnych czynników. Przykładowe kryteria to np.:

  • ulica / dzielnica miejsca zamieszkania dziecka
  • litera alfabetu, na którą zaczyna się nazwisko dziecka

Warto zawczasu ustalić, który wydział będzie właściwy, żeby zaoszczędzić czas, który w przeciwnym razie, jeśli źle „obstawisz”, możesz stracić w związku z koniecznością przekazywania Twojego pozwu do innego, właściwego wydziału.

Jak to sprawdzić?

Najprościej oczywiście na stronie internetowej sądu. Np. w Gdańsku w zakładce Wydziały i Sekcje, znajdziesz 2 wydziały rodzinne – IV i V, a klikając na nie, dowiesz się który wydział jest właściwy dla Ciebie. W Gdańsku mamy podział według dzielnic, więc musisz jeszcze wiedzieć, jak się nazywa Twoja dzielnica 🙂 (a muszę przyznać, że nie zawsze jest to oczywiste i zdarzało mi się przy pisaniu pozwu dumać nad mapą Google).

Jeśli sąd nie ma sensownej strony internetowej, albo nadal nie masz pewności, zadzwoń i spytaj.

ktory sad

Jeżeli chcesz skorzystać z pomocy prawnej, zapraszam Cię do kontaktu:

tel.: +48 602 749 861e-mail: annakoziolkiewicz@wp.pl

Alicja i Bernard planują rozwód. Mają córkę Cecylię. Postanowili, że nie będzie tzw. „prania brudów”. Obserwowali rozwód swoich znajomych, a nawet byli wzywani do sądu jako świadkowie i nie chcą tego. Będzie to „rozwód  z godnością”, „polubowny”, „zgodny”.

Dokładnie omówili też, w jaki sposób będą nadal razem wychowywać Cecylię, z kim będzie mieszkać, jak będą wyglądały kontakty. Spisali szczegółowe porozumienie.

Poszli z tym do adwokata, a ten im powiedział, że owszem, bardzo dobrze, że jest porozumienie, to umożliwi sprawowanie im obojgu pełnej władzy rodzicielskiej nad Cecylią. Ale kontakty i tak będą musiały być uregulowane wyrokiem.

Czy rzeczywiście, jeżeli rodzice się dogadują, sąd musi uszczęśliwiać ich na siłę i w wyroku rozwodowym regulować kontakty?

A co jeżeli, tak jak Alicja i Bernard, zawarli bardzo szczegółowe porozumienie w tym zakresie?

Otóż przepis (art. 58 § 1 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego) mówi:

„w wyroku orzekającym rozwód sąd rozstrzyga o (…) i o kontaktach rodziców z dzieckiem (…)”

Co to znaczy „sąd rozstrzyga”?

Praktyka jest różna. Na własne oczy widziałam co najmniej 3 rodzaje rozstrzygnięć o kontaktach w sytuacji, gdy rodzice przedstawili sądowi porozumienie, tzw. „rodzicielski plan wychowawczy”:

1. „nie orzeka o sposobie kontaktów”, „odstępuje od orzekania o kontaktach” = brak regulacji

2. „reguluje kontakty w sposób ustalony przez strony w porozumieniu z dnia…” = odesłanie do porozumienia

3. metoda „ctrl C, ctrl V i kontakty będę miał” =  sąd przepisuje kontakty z porozumienia:

– wszystko jak leci, zapewne zżymając się wewnętrznie, że to nie uchodzi, by takie szczegóły, których nie da się wyegzekwować były w wyroku wydawanym w imieniu Rzeczpospolitej

– lub cenzurując, wpisuje tylko to co „się nadaje” (wypaczając przy okazji sens porozumienia, wszak bez tych „miękkich” ustaleń, nie byłoby tych konkretnych, regulujących daty i godziny)

No dobrze, praktyka jest różna, ale jak powinno być?

Wątpliwości miał Rzecznik Praw Dziecka i zwrócił się do Sądu Najwyższego z wnioskiem o rozstrzygnięcie zagadnienia:

„Czy zgodne ustalenie kontaktów rodziców z dzieckiem w sprawie o rozwód, w tym także w porozumieniu „zatwierdzonym” przez sąd, zwalnia sąd z obligatoryjnego orzekania o kontaktach z dzieckiem na zgodny wniosek rodziców o zaniechanie orzekania o kontaktach?”

W ramach odpowiedzi na pytanie wydana została Uchwała składu 7 Sędziów Sądu Najwyższego z dnia 5 czerwca 2012 r., sygn. akt III CZP 72/11 Odpowiedź brzmi:

Porozumienie małżonków o sposobie utrzymywania kontaktów z dzieckiem po rozwodzie nie zwalnia sądu z obowiązku orzeczenia o tych kontaktach w wyroku rozwodowym.

W uzasadnieniu Sąd Najwyższy wyjaśnia, że niedopuszczalne jest:

1. pominięcie rozstrzygnięcia o kontaktach

2. rozstrzygnięcie poprzez odesłanie do porozumienia

Pozostaje zatem wpisanie kontaktów do treści wyroku.

Przy czym, moim zdaniem, powinno to być wpisanie ich dokładnie w taki sposób, jaki ustaliły strony, w szczególności bez pomijania „nieistotnych” zapisów. Jeśli te zapisy znalazły się w porozumieniu, to zapewne dlatego, że stronom na tym zależało.

Naprawdę, nie pisze się takich szczegółów, jak np. konieczność potwierdzenia sms-em, że tata dojechał z dzieckiem do siebie i jeszcze ustalenie treści tego sms-a, jeśli nie wynika to z konkretnych potrzeb konkretnych rodziców. Jeżeli zapis tego rodzaju znalazł się w porozumieniu, to dlatego, że ta właśnie kwestia powodowała problemy. Sąd powinien to uszanować.

Natomiast, są jednak sytuacje, gdy pomimo przedstawionej wykładni Sądu Najwyższego, uważam, że odstąpienie od uregulowania kontaktów jest prawidłowe. Regulowanie kontaktów byłoby po prostu niecelowe, nieżyciowe. Przykład? Chociażby kontakty dziecka 17-letniego, które mieszka wprawdzie z jednym z rodziców, ale swobodnie i samodzielnie kontaktuje się z drugim.  W praktyce, tak właśnie sądy robią, kierując się zdrowym rozsądkiem. I nikt tego nie skarży.

dziewczynki na żółtym tle

UWAGA: planowane są zmiany w przepisach! Napisałam o tym we wpisie Zmiana przepisów odnośnie władzy rodzicielskiej, kontaktów oraz procedury – uchwalona nowelizacja Kodeksu Rodzinnego.

Jeżeli chcesz skorzystać z pomocy prawnej, zapraszam Cię do kontaktu:

tel.: +48 602 749 861e-mail: annakoziolkiewicz@wp.pl

Pisałam o spotkaniu Podatki samotnej matki (i ojca) z księgową Natalią Kuchnowską.

Jest materialny rezultat tego spotkania – darmowy poradnik do pobrania.

Dowiesz się z niego, jak rozliczyć PIT za 2014 korzystając z ulgi dla rodziców samotnie wychowujących dzieci oraz jakie możesz uzyskać zasiłki.

Ponieważ nie linkuję materiałów, z którymi się nie zapoznałam, poradnik przejrzałam. Jest bardzo przejrzysty, wyczerpujący, zawiera konkretne przykłady. Jest też na końcu podany adres mailowy z zaproszeniem do zadawania pytań.

Ogólnie, materiał godny polecenia – zatem polecam 🙂

Jeżeli chcesz skorzystać z pomocy prawnej, zapraszam Cię do kontaktu:

tel.: +48 602 749 861e-mail: annakoziolkiewicz@wp.pl

Na taki właśnie temat miałam przyjemność wypowiedzieć się we wtorek 17 marca 2015 r. w ramach Salonu Mediatora – są to cykliczne spotkania osób zawodowo zainteresowanych mediacją – w szczególności mediatorów, sędziów, pełnomocników, prokuratorów.

Pełnomocnik – adwokat lub radca prawny – jest często osobą, która ma duży wpływ na to, czy strony zdecydują się na mediację, jak mediacja będzie przebiegać i jaki będzie jej rezultat. Mówiłam o tym czy wpływ ten jest pozytywny, czy niekoniecznie.

Tematy, jakie poruszyłam, to:

  • przyczyny niechęci:

– pełnomocników do mediatorów

– mediatorów do pełnomocników,

  • sposoby zaangażowania pełnomocnika w proces mediacji (mój punkt widzenia),
  • możliwe sposoby przezwyciężania wzajemnej nieufności – wzajemne postulaty
  • czy sąd może odegrać w tym jakąś rolę
  1. W pierwszej części wymieniłam przyczyny powodujące, że pełnomocnicy czasem nie lubią mediacji i mediatorów. Oparłam się na własnym doświadczeniu (np. odpowiedziach pełnomocnika drugiej strony w sytuacji, gdy proponowałam mediację), ale także na wielu rozmowach oraz wynikach przeprowadzonej przeze mnie wśród adwokatów ankiety.

No więc jakie to przyczyny?

  • mieli kontakt z niekompetentnym mediatorem (złe przygotowanie mediatora było jedną z częściej wymienianych przyczyn w ankiecie!) – przy czym zdarza się, że pogląd ten opierają wyłącznie na relacji Klienta, gdyż sami w mediacji nie uczestniczyli
  • nie ufają osobie bez wiedzy w danej dziedzinie – jest to wynikiem, moim zdaniem niesłusznego, poglądu, iż mediator powinien mieć fachową wiedzę na temat przedmiotu sporu (np. mediator w sprawie dotyczącej jazów i zastawek powinien wiedzieć, jak działają jazy i zastawki)
  • uważają, że mediacja jest nieskuteczna – oczywiście w pewnym sensie miarą skuteczności mediacji jest zawarcie ugody, ale nie zawsze się to udaje i nie zawsze przyczyna leży po stronie mediatora
  • boją się, że staną się „niepotrzebni” klientowi – jest to wynikiem nieumiejętności odnalezienia się w roli pełnomocnika, który jest doradcą, pełnomocnik naprawdę ma co robić w mediacji! (o tym co konkretnie, będzie niżej)
  • uważają, że mediacja nie jest potrzebna, prezentując pogląd: „jak strony chcą się dogadać to po prostu zawrzemy ugodę, w końcu znam się na negocjacjach” – wynika to z braku wiedzy, jaką wartość dodaną stanowi udział w takich rozmowach profesjonalnego mediatora
  • uważają, że pewne sprawy z definicji nie nadają się do mediacji, tymczasem wbrew pozorom za prostymi wydawałoby się sprawami np. windykacyjnymi też stoją ludzie i ich problemy i bywa że mediacja jest rozwiązaniem. Oczywiście nie we wszystkich sprawach.
  • mylą mediację z pójściem na kompromis, a z kompromisu, jak wiadomo, nikt nie jest do końca zadowolony. Tymczasem za ustępstwem w zakresie roszczenia stoją rozmaite motywacje, a często chodzi w ogóle o co innego.
  • uważają że mediacja wydłuży postępowanie – można tak to zorganizować, by nie wydłużyła, a jeśli zakończy się ugodą, to oczywiście skróci. I to bardzo.
  • są przeświadczeni, że druga strona chce instrumentalnie wykorzystać mediację – owszem, zdarza się wykorzystywanie mediacji w celu przedłużenia postępowania czy zdobycia informacji, jednak warto czasem założyć dobrą wolę…

Obecny na Sali pełnomocnik rpr. Piotr Kubik dodał do tej listy kwestię standardu lokalu, w jakim odbywają się mediacje – zadbanie o ten element jest faktycznie istotne, zwłaszcza w mediacjach biznesowych – niewielka salka z peerelowskimi meblami nie robi na prezesach firm wrażenia, iż znaleźli się u profesjonalisty.

  1. W drugiej części wskazałam dlaczego mediatorzy czasem nie lubią pełnomocników. Tu ankiety nie było, więc lista jest wynikiem doświadczeń moich jako mediatora oraz innych mediatorów.

 No więc jakie to przyczyny? Bywa, że pełnomocnicy:

  • przy stole mediacyjnym zachowują się jak na Sali sądowej, wyręczają stronę w wypowiedzi i w rezultacie trudno się dowiedzieć, o co naprawdę chodzi.
  • zbyt szybko zmierzają do konkretnych propozycji, tymczasem mediacja ma swój rytm i przedwczesne operowanie np. kwotami, może doprowadzić do fiaska rozmów
  • udaremniają ugodę mówiąc klientowi, że w sądzie ugrają więcej – owszem, czasem może to być prawdą, lecz prawdą jest też, że różne przyczyny mogą stać za rezygnacją z części roszczenia i jeśli ktoś wiedząc, co i kiedy może otrzymać w sądzie, decyduje się na mniej, należy to uszanować
  • opóźniają podpisanie ugody poprzez konsultacje i analizy – to akurat jest konieczne, w przeciwnym razie może okazać się, że strona podpisze wprawdzie ugodę, ale potem się z niej wycofa. Zapewnienie, by strona podpisując ugodę dokładnie rozumiała na co się zgadza i jakie skutki prawne to wywoła, jest ważne i trzeba zapewnić na to przestrzeń w mediacji.
  • nie poważają mediatora jako zawodu, co wynika z jednej strony z braku wiedzy, jak wygląda szkolenie, staż itp., z drugiej zaś z regulacji prawnej, dopuszczającej do mediacji w sprawach cywilnych praktycznie każdego (co na szczęście ma się niebawem zmienić, a póki co większość mediatorów dobrowolnie dba o jakość swojej pracy i spełnianie standardów)
  • instrumentalnie wykorzystują mediację
  1. W trzeciej części pokazałam kulisy pracy pełnomocnika w mediacji, pokazując, że jest to proces znacznie wykraczający poza siedzenie przy stole mediacyjnym.

Wstępna rozmowa

Podczas pierwszej rozmowy pełnomocnik powinien ustalić, z czym naprawdę przyszedł Klient. Tzn. jaki cel chce osiągnąć. Pomaga w tym aktywne słuchanie oraz stosowanie zasad dobrej komunikacji.

Ten etap jest kluczowy, by podjąć decyzję, czy warto spróbować mediacji. Moim zdaniem warto, gdy:

  • problem jest złożony, obejmuje różne aspekty, w sądzie toczyłoby się kilka spraw
  • nie da się w sądzie uzyskać tego, o co naprawdę chodzi
  • strony łączy jakaś relacja rodzinna, gospodarcza
  • klientowi zależy na czasie

Warto też ustalić, czy nie jest tak, że jedna ze stron ma tak znaczną przewagę, że nawet dobry mediator nie da rady tego wyrównać.

Mitem jest natomiast przekonanie, że do mediacji warto iść tylko wtedy, gdy sprawa jest przegrana. Choć oczywiście w takim wypadku też może się to okazać korzystne.

Kontakt z drugą stroną, sprawy organizacyjne

Rolą pełnomocnika w przypadku mediacji toczących się zanim jeszcze sprawa trafi do sądu jest nawiązanie kontaktu z druga stroną w taki sposób, by zachęcić ją do mediacji. Pismo napisane w stylistyce przedsądowego ostatecznego wezwania do zapłaty nie zachęca do mediacji.

Jeśli obie strony godzą się na mediację, pełnomocnik podejmuje się także kwestii organizacyjnych związanych z wyborem mediatora, a następnie uzgadnia z mediatorem szczegóły techniczne, przesyła mu potrzebne informacje itp.

Przygotowanie do mediacji

Zanim strony znajdą się przy stole, konieczne jest spotkanie pełnomocnika z klientem. Bardzo ważne jest, by:

  • dokonać analizy ryzyka procesowego – wyjaśnić, jaki rezultat można osiągnąć w sądzie, jakie będą się z tym wiązały koszty (nie tylko finansowe, ale także emocjonalne), ile to potrwa, a także jakie są szanse w razie wygranej na skuteczną egzekucję
  • dokonać analizy interesów klienta – zastanowić się, jakie cele chce osiągnąć w mediacji, czy zależy mu na zachowaniu relacji z drugą stroną, na ile ważna jest dla niego poufność, jak wynik mediacji wpływa na jego inne plany, w tym także odległe, jaki byłby najlepszy możliwy rezultat mediacji, a jaki najgorszy możliwy do zaakceptowania, jakie są alternatywy dla porozumienia, jakie kwestie powinny być poruszone podczas mediacji oraz które z nich są najważniejsze, warto także zastanowić się, jaki może być punkt widzenia drugiej strony.
  • przekazać informacje na temat mediacji – wyjaśnić na czym polega mediacja (że jest to wspólne szukanie rozwiązań, a nie udowadnianie racji), jak przebiega spotkanie mediacyjne, jaka jest rola mediatora i rola pełnomocnika
  • ustalić strategię – przy czym istotne jest, by nastawić się, że możliwy jest wachlarz różnych rozwiązań, a niekoniecznie tylko przyjęcie przez drugą stroną naszego stanowiska
  • zapewnić, by w mediacji uczestniczyła osoba „decyzyjna” i znająca sprawę – jest to bardzo ważne w mediacjach biznesowych między firmami, niespełnienie tego punktu może łatwo doprowadzić do fiaska rozmów
  • przygotować wstępną wypowiedź – zarówna własną, jak i Klienta

Uczestnictwo w sesji mediacyjnej lub „zdalne” wsparcie – w zależności od sytuacji.

W mojej ocenie uczestniczenie w sesji mediacyjnej jest dobrym rozwiązaniem, gdy:

  • Sprawa jest skomplikowana pod względem prawnym, a mediator nie jest prawnikiem
  • Klient sobie tego życzy – często tak jest, gdyż klient przychodzi do adwokata po to, by mieć wsparcie na każdym etapie sprawy

Natomiast nie jest dobrym rozwiązaniem, gdy:

  • Druga strona nie jest reprezentowana – zaburzałoby to równowagę stron
  • Poruszane będą bardzo osobiste kwestie

Możliwe jest też łączenie tych dwóch sposobów uczestniczenia w mediacji – np. pełnomocnicy są przy stole podczas omawiania kwestii majątkowych, a pozostawiają strony same, gdy omawiają one kwestie prywatne, nieraz bardzo intymne.

Jeśli pełnomocnik uczestniczy w posiedzeniu mediacyjnym, musi pamiętać o kilku kwestiach:

  • To Klient podejmuje decyzje.
  • Pełnomocnik jest doradcą – wspiera i informuje o skutkach prawnych.
  • Jest możliwość skorzystania ze spotkań na osobności, żeby wyjaśnić na bieżąco wątpliwości.
  • Konieczne jest przestawienie się z trybu „walka” na tryb „współpraca”.
  • Pełnomocnik może uczestniczyć w generowaniu rozwiązań.
  • Pytania w mediacji, inaczej niż w sądzie, zadaje się po to, by się dowiedzieć.
  • Mediator to nie Wysoki Sąd i można zwracać się bezpośrednio do drugiej strony.
  • Można poprosić mediatora, by przekazał drugiej stronie propozycję, może to przynieść lepszy skutek.
  • Konieczne jest morze cierpliwości. W mediacji nie ma dróg na skróty, jest to proces, który musi trwać.
  • Ważne, by przez cały czas zachować uważność, mieć kontrolę nad procesem mediacji.

Formułowanie lub sprawdzenie ugody

Udział pełnomocnika na tym etapie jest po to:

  • by interesy Klienta były zabezpieczone
  • by ugoda była tak sformułowana, że sąd ją zatwierdzi

 

  1. Czwarta i piąta część była wynikiem mojego doświadczenia z poprzedniego Salonu, który miałam przyjemność współorganizować z Gdańskim Centrum Mediacji. Z Salonu tego więcej „wyniosłam”, niż „włożyłam”. Dlatego jako gospodarz spotkania, istotne było dla mnie stworzenie przestrzeni do dyskusji i wymiany poglądów.

Nie zawiodłam się. Dyskusja się odbyła i była bardzo konstruktywna.

Ponieważ ważne głosy zapisałam na flipczarcie w sposób czytelny tylko dla mnie, postaram się teraz to odczytać i przekazać.

Odnośnie przezwyciężania wzajemnej niechęci pełnomocników i mediatorów, wskazano na konieczność:

– edukacji pełnomocników w zakresie komunikacji z klientem

– ustalenia standardów szkoleń prawników na temat mediacji (Pani Sędzia Teresa Karczyńska-Szumilas zaproponowała podniesienie tego tematu podczas spotkania środowisk prawniczych Pomorza) – żeby przekonywać nieprzekonanych, a nie tych, którzy już rozumieją istotę i znaczenie mediacji

– szerzenia wśród mediatorów świadomości, czego oczekuje klient od pełnomocnika

– umożliwiania przez mediatorów pełnomocnikom aktywnego uczestniczenia w mediacji, by nabrali zaufania do mediatorów (przy jednoczesnym zrozumieniu przez pełnomocników, że czasem lepiej, by nie uczestniczyli w mediacji lub w jej części)

Można to chyba podsumować nie popadając w zbytnie uogólnienie, że jak we wszystkich innych dziedzinach, wzajemny szacunek i współpracę można uzyskać głównie poprzez wiedzę o sobie i zrozumienie dla specyfiki swojej pracy.

Wskazano też na pozytywną rolę Sędziów, którzy z racji autorytetu i łańcucha na szyi mogą skuteczniej przekonywać strony do mediacji, a także mogą stwarzać przestrzeń do ustalenia na sali sądowej zasad, na jakich strony przystąpią do mediacji (udział pełnomocników, ponoszenie kosztów mediacji).

Dziękuję uprzejmie wszystkim uczestnikom za owocne spotkanie.

1 2 3 4

Informacja o źródłach:

Wystąpienie przygotowałam przede wszystkim na bazie własnych doświadczeń, rozmów i ankiety, ale zwłaszcza w zakresie przygotowania pełnomocnika do mediacji, korzystałam także z artykułów ze strony http://prawnikwmediacji.pl/ , którą bardzo polecam.

Jeżeli chcesz skorzystać z pomocy prawnej, zapraszam Cię do kontaktu:

tel.: +48 602 749 861e-mail: annakoziolkiewicz@wp.pl